Dzień był gorący, słoneczny a z nagrzanych pól i łąk dochodził tak dobrze mi znany ,słodki zapach żywicy i macierzanek .Przypominają mi one zawsze najmilsze i beztroskie chwile dzieciństwa - chwile przebiegane po kłujących rżyskach i parzących w stopy piaszczystych kieleckich ugorach , porośniętych macierzanką , kocankami piaskowymi i gorzką bylicą . Te zapachy , roztaczające się wokół łąki i sosnowe lasy jakoś przychylniej usposobiły mnie i do tego miejsca, dając mu z góry kredyt zaufania, że warto zajrzeć do majaczących w oddali wsi.
I warto było, nie zawiodłam się. Nie jestem wielkim znawcą architektury drewnianej, ale
nagromadzenie w mijanych wsiach (Trześcianka, Puchły, Soce) takiej ilości drewnianych budynków w charakterystycznym stylu, z okiennicami , ozdobami nad oknami i na ich rogach, zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Co ważne, budynki te nie są skansenem, to w dalszym ciągu 'żywe' domy, stale używane przez mieszkańców, którzy żyją tu , uprawiają ziemię, są 'miejscowymi' od pokoleń.
Przez płoty aż wylewały się barwne , proste
kwiaty, znane z tysięcy innych wiejskich
przedogródków: słoneczniczki , floksy, kosmosy , malwy i mydlnice. Powszechnie dominujący
brązowo-biały kolor domów świetnie odbijał barwy wysokich kwiatów, dla których płoty nie są żadną przeszkodą w zaglądaniu,co dzieje się u sąsiadów i kto właśnie przechodzi drogą.
Wsie te, to nie tylko domy, ale całe zespoły zabudowań gospodarczych i chwytające za serce kapliczki, niektóre naprawdę stare i urokliwe. Mam nadzieję,że moje niezbyt doskonałe zdjęcia, choć trochę Was zaciekawią i skłonią do odwiedzin miejsca, najlepiej latem, gdy zapach znad łąk jest najbardziej intensywny.
Dla nas, przyjezdnych, zaglądających z
zazdrością w otwarte okiennice, to słodkie i sielskie klimaty , ale to chyba tylko wrażenie... Ziemie wokół nie są najwyższej klasy, brak rozwiniętego przemysłu , długie i ciężkie w porównaniu z naszymi, zachodnimi, zimy... Cieszy jednak,że takie miejsce jest, żyje , nie straszy opuszczeniem i ruinami, jak wiele innych w Polsce.
mapka szlaku |
pęk bylicy zerwanej na łące w Krainie Otwartych Okiennic i związany zapasową linką od namiotu wisi nad stołem w jadalni ... przypomina mi o Podlasiu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz